Słońce, poranny, mokry wiatr od strony jeziora, zapach zaoranej ziemi, sucha słoma, żółta, zardzewiała blacha ciągnika, krowy na pastwisku…
Bodźce zmysłowe, obrazy, zapach, dźwięki, jak proustowska magdalenka, otwarły przede mną wspomnienia z przełomu lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Lato spędzałam wtedy na wsi, w domu Babci. Przywołany, na wystawie, obraz wsi to połączenie apoteozy czasów dzieciństwa z obiektywnym urokiem miejsca. Urzekająca, polska przyroda – idylla.
Piękno wiejskiej przyrody w czasach PRL. współistniało z niedoskonałościami wytworów ludzi: prowizorycznymi budynkami, substytutami, betonem, azbestem, obłażącą farbą, nylonem i plastikiem – z brzydotą. Jako dziecko, nie oddzielałam ich i te przeciwieństwa pozostały w mojej pamięci zespolone, na równych prawach współtworzą idealistyczne wspomnienie.
Dawny punkt skupu mleka jest osią projektu, artystyczne działania wskrzesiły echo minionego życia budynku, opuszczonego w latach 70. Znalezione w nim puste, zakurzone butelki i probówki, zostały umyte i napełnione, podczas performansu, świeżym mlekiem, na rysunkach pojawiają się potrtrety pracownic, fotografie pokazują dojenie krów i pracę w gospodarstwie produkującym mleko; obraz dopełniony zosatał akwarelowymi pejzażami z okolic punktu skupu mleka (techniką kojarzoną z wakacyjnym malowaniem w plenerze).
Kluczowym kolorem jest zieleń, pojawia się niemal we wszystkich pracach, ustawia ich gamę i klimat. Pamiętam ją z perelowskich wnętrz, ją też odnalazłam na ścianach i drzwiach obory oraz punktu skupu mleka. To kolor farby, plastikowych wiader, fartuchów, ale przede wszystkim kolor łąki i drzew. Relaksujący, kolor nadziei. Zielony w projekcie to także symbol natury.
Sielanka to utopijna wizja życia, którego rytm wyznacza słońce, deszcz, żniwa, dojenie krów…
https://www.facebook.com/events/1264580396942758/
